Zagrałem wczoraj piękny koncert w Kurantach. Piękny, bo złożony głównie z pieśni Włodzimierza Wysockiego w moim tłumaczeniu oraz z moich własnych autorskich pieśni. Zatytułowaliśmy go "Kolacja Mistrzów", mało skromnie, bo jednym z tych Mistrzów miał być jakoby Wołodia, a drugim ja.
Okazją były wspólne urodziny: On - 25 stycznia (miałby 78 lat), ja - 24.01, choć rodzinny przekaz głosi, że było to jednak trochę po północy, czyli.... też 25 stycznia. Taki sympatyczny zbieg okoliczności.
Nasze dorobki i pozycja są absolutnie nieporównywalne, fakt, ale wiele nas jednak łączy: pogoda ducha, poczucie wolności i niedocenienia (tak, Wołodia czuł się całe życie pomijanym, niedocenionym!), dobry warsztat poetycki... Do mnie, pół żartem, pół serio, także wielu zwraca się: Mistrzu Pawle, albo Maestro, co, hmm..., mile łechce moja próżność.
Różnice są bardziej widoczne. Wołodia pisał dla wszystkich, a ja nie. Wołodia pisał o wszystkim, za wyjątkiem: miłości, rodziny, oddania... i Boga. No, może rzadko. A ja swoje najlepsze wiersze i metafory poświęciłem głównie właśnie tym tematom. I Polsce.
Mogłem zatem założyć, że oto spotyka się bardzo popularny w całej Rosji bard i idol, ze znacznie skromniejszym, ale przecież też mającym swoich zagorzałych fanów bardem z Polski. I robią to, co zwykle robią moi śpiewajacy koledzy, kiedy się spotykają: piją wódkę i dzielą się swoimi pieśniami, jak chlebem. Zagryzają metaforami, jak ogórkami, których nigdy nie dość.
Wiem, pomysł nie jest oryginalny, bo jest znana znakomita sztuka teatralna, oparta o "zmyślone" spotkanie Haydna i Bacha, ale pomysł zacny, można go wykorzystać! Skazany byłem na rozmowę ze sobą, bo Wołodia od 35,5 lat ciągle jednak nie żyje (:-), ale przecież zostawił nam pieśni, które i ja mam w repertuarze.
Wieczór był momentami wręcz magiczny, inny od wielu kurantowych spotkań, bo koncertowy, zasłuchany, oniemiały. Mniej śpiewny i biesiadny niż zwykle, za to skrzący się dwubiegunową wrażliwością.
Na słowa
"Ja i tak zabiorę Cię stąd
do pałacu z balkonem na morze"
odpowiadałem
"Śpij, synku mój maleńki...,
to właśnie ja mam prawo czuwać nad Twoim snem".
Na słowa
"Ech, chłopaki coś nie tak!
Wsio nie tak, cholera!"
uspokajałem
"Tańczcie, tańczcie cudny walc,
tak bardzo chce się żyć!" - itd.
Dwubiegunowa była też muzyka, bo zagraliśmy ten koncert w dwójkę, z Jarkiem Miszczykiem. A Jarek naszą surowość i prawdę - moją i Wołodii - oprawiał w chopinowską czasami wirtuozerię. Kto nie był niech żałuje. Spieszcie się odwiedzać Kuranty. Tak szybko te wieczory mogą zniknąć, z tak wielu powodów.
Urodziny chyba będą szczęśliwe, bo suma cyfr moich skończonych właśnie lat wynosi 7. W prezencie dostałem wiersz urodzinowy, od jednej ze słuchaczek, która wydała już kilka tomików i czasem tu zagląda. Wiersz napisany na kartce, którą zachowam.
Pan Paweł śpiewa
Z ognikiem w oku, w ciemnej koszuli,
jak zwykły człowiek, usiadł z gitarą.
Ale gdy salę pieśnią otulił,
wiesz, że Go zwykłą nie zmierzysz miarą.
Bo ten artysta swej własnej klasy
wie jak słuchaczom uczucia wzniecić.
Gdy się zebrały Przyjaciół masy,
On im śpiewaniem Słońce zaświeci.
Potem wyciśnie łzy szczęśliwości,
kiedy opiewa miłości troski,
to znów przysporzy śpiewów radości
i laur szczęścia powiesi boski.
On rzeczywistość do gwiazd podnosi
i troski ziemskie w nicość obraca.
Bo gdy miłosne uczucia głosi,
to utracone szczęście nam zwraca.
Dziś, gdy świętują wraz z Przyjacielem,
życzenia szczęścia na dłoni niosę,
pragnąc by Życie z tym Marzycielem
śpiewało zawsze Orkisza głosem.
sł. muz. Danuta Mucharska
* * *
I co powiecie? - Taki niby prościutki, okazjonalny wierszyk, a tak ładnie zakończony. To prawda, że życie zwraca każdemu dokładnie to, co on w to życie wnosi?
A jeśli Wy, moi Drodzy, lubicie słuchać mojego głosu, bo on was koi i kołysze, to niechbym i ja, marzyciel i pieśniarz z Krakowa, został przez to moje Życie ukojony i ukołysany.
Dziękuję, Pani Danuto!
Dziękuję talże wszystkim, którzy przysłali mi życzenia urodzinowe.
Paweł Orkisz
Kraków, 29 stycznia 2016
foto: Marek Sendek i Zbyszek Fidos
Poprzedni artykuł
rok 2016, rok 2015, rok 2014, rok 2013,
rok 2012, rok 2011, rok 2010, rok 2009