My - drużyny bez wodza
My - z zapałem, lecz strach się wkradł
My - gołębie w przestworzach
czarne orły krążą wokół nas
Potajemnie ćwiczeni przez lata
gdy nas niemoc dławi jak wilk
czy nam czekać, czekać końca świata
żeby wreszcie wolnym być?
Komendancie, gdzież Ty teraz?
Jakie armie defilują tam przed Tobą?
Komendancie, z Mannlichera
Ustrzel dla nas choćby dobre słowo
Niech nam z nieba spadnie mądry rozkaz
Albo chociaż jedna dobra myśl
Hej, Marszałku, skąd ta troska?
Nie zginęła, póki my...!
Sprawiedliwi, pokoju łaknący
choć nam pokój spokój wydrzeć chce
i cierpliwie, cierpliwie trwający
na rubieżach czerwonych jak krew
Miłujący pierwszym kochaniem
Zawsze wierni, a mimo to
Ciągle tamten naszym jest panem!
Kiedyż wreszcie powiemy "dość"?
Komendancie, nasz kochany
tam obłoki wędrują za Tobą
Komendancie, na Ojczyzny rany!
zdobądź dla nas Boga dobre słowo.
My stajemy! Czekamy na rozkaz
bo czyż można ciągle w niewoli żyć?
Hej, Marszałku, nie zginęła Polska
i nie zginie, póki my...!