Sztandar - jak strzęp munduru - łopocze w sercach
złamane drzewce w boku tkwi
biało-czerwona krew wypływa z wiersza
na usta zazdrość kładzie krzyk
Gdy białe orły nad waszymi głowami
nad nami kraczą stada wron
gdy na Kasztance jechał ktoś przed Wami
przed nami obce światła lśnią
Bywało... wracaliście nocą
a noc błyszczała łzą jak dzień
Dziś bywa tak, że bezsilnością noce
do gardeł skaczą nam przez sen
Nie zazdrościmy Wam tułania,
?wszystkiego przecież mamy w bród?!!
Niczego nam nie oszczędzono, w zamian
nie ofiarując nic prócz słów
Zazdrością karmić nowe nieba
to ciągle w starych grzechach tkwić
Gruntu pod stopy nam najbardziej trzeba
lecz komu wierzyć, za kim iść?
Sztandar - jak strzęp munduru - łopocze w sercach,
Złamane drzewce w boku tkwi
Biało-czerwona krew wypływa z wiersza
Na usta zazdrość kładzie krzyk