Widziałem jak pędzili ulicą
w bramach czaił się dym
łasił się do naszych nóg

Wspaniali
byli naprawdę wspaniali
hełmy kaski długie białe gromnice
uświęcali nasze plecy żebra

Krzyczeliśmy "gestapo"
dopóki strach nie zamknął nam ust
Wargi bolały od słów
oczy od woni kadzideł

Wyciągali nas z bram
po jednym po dwóch grupkami
wkraczaliśmy do raju

Krzyczeli tak krzyczeli
jesteśmy waszymi przyjaciółmi
kapłanami
tylko wiara może was zbawić
obywatele proszę się rozejść

Potem zaległa cisza
tu i ówdzie przejechała polewaczka
przed która uciekały szczury
kryły się do swoich nor
pomalowane na czerwono
wodą barwioną jak oranżada
o smaku - tak, nie bójmy się tego słowa - krwi

Boże jak to strasznie brzmi
Nie jesteśmy ptakami, o nie
brak nam co najmniej skrzydeł

Podbiegały łasice w garniturkach
znak rozpoznawczy: czarny krawat
widzieliście łasice w czarnych krawatach?
ha ha

Rzucali płyty chodnikowe
kamienne tablice
latały jak orły
oszalałe w klatkach

Okrężną drogą wróciłem do domu
myśląc