(tytuł oryginału: Byłoje nielzja waratit’)
Co było nie wróci – i szaty rozdzierać by próżno.
Cóż, każda epoka ma własny porządek i ład.
A przecież mi żal, że tu w drzwiach nie pojawi się Puszkin...
Tak chętnie bym dziś choć na kwadrans na koniak z nim wpadł.
Dziś już nie musimy piechotą się wlec na spotkania,
i tyle jest aut, i rakiety unoszą nas w dal...
A przecież mi żal, że po Moskwie nie suną już sanie.
I nie ma już sań, i nie będzie już nigdy... – a żal!
No cóż, nie na darmo zwycięstwem nasz szlak się uświetnił.
I wszystko już jest: cicha przystań, non-iron i wikt.
A przecież mi żal, że nad naszym zwycięstwem niejednym
górują cokoły, na których nie stoi już nikt.
Przyjmuję pojętny mój wiek, mego stwórcę i mistrza.
Ten trzeźwy mój wiek, doświadczony mój wiek pragnę czcić.
A przecież mi żal, że jak dawniej śnią nam się bożyszcza
i jakoś tak jest, że gotowiśmy czołem im bić.
Co było nie wróci – wychodzę wieczorem na spacer.
I nagle spojrzałem na Arbat, i... ach, co za gość!
Rżą konie u sań, Aleksander Siergiejewicz przechadza się.
Ach, głowę bym dał, że już jutro wydarzy się coś!
tłum. Witold Dąbrowski
na 6/8
I zwrotka – ad libitum
zwrotka / a / E7 / a / a / C / G7 / C/ A7 /
//: d / d, G / a / a / E7 / E7 / a /1A7 :// 2 a /