Zmarł. Uff!
Nie wiem jak ci z Was, którzy pamiętają, bo żyli w tamtych czasach, ale dla mnie wraz z jego śmiercią coś się kończy, coś się wokół zmienia zasadniczo.
Razem z nim, symbolicznie, odeszła cała epoka. Epoka postkomunizmu, byłych PZPR-owców i UB-eków, świat naszych młodzieńczych nadziei i naiwnych pragnień. Epoka wasalizmu wobec ZSRS i FSB. Odeszła, zniknęła, przeminęła. Nie ma już byłych komunistów, nie ma "winnych", nie ma kogo rozliczać, nie ma już potrzeby lustracji... Skoro nie rozliczymy już Jaruzelskiego, ani Kiszczaka (pewnie też nie, no bo niby jak?), to nie ma sensu nikogo rozliczać. Tamte sprawy należy już zostawić historykom.
Jasne, że niedobitki, jakieś resztki, jakieś pozostałości..., ale to już nie to, co jeszcze kilka lat temu. Dopóki żył Jaruzel, możliwe było osądzenie zła i wskazanie winnych roku 1970, 1981 i wielu morderstw, potajemnych i całkiem jawnych. Warto było i trzeba było kruszyć o to kopie, spierać się i udowadniać, kto był szują, a kto bohaterem. Przynajmniej ja uważałem, że trzeba.
Teraz już nie warto wracać do tamtych czasów. Nawet pamięcią. Bo cóż tam znajdziemy?
- Zakaz opuszczania kraju i paszporty wydawane jak wyrok uniewinniający... na kilka tygodni?
- Samowolę funkcjonariuszy i dyktaturę prostaków?
- Brak papieru toaletowego i szelest gazet miętych po to, żeby łatwiej było je użyć w wiadomym celu?
W tym wielkim zbiorowym nieszczęściu było może kilka dobrych rzeczy, nawet wspaniałych, ale suma musi wyjść na gruby minus! Były też rzeczy straszne, podłe i zbrodnicze, dlatego trzeba było je wskazać palcem i napiętnować, ale teraz to już przeszłość. Teraz już nie warto...
Co ma teraz wspólnego nasz świat ze światem Jaruzelskiego??
Jesteśmy w Unii, uczymy się współżyć politycznie w tym wielkim, europejskim tyglu. Boimy się Rosjan, boimy się stracić pracę, złościmy się na wszechwładzę korporacji i banków. Boimy się, że z Polski wyjadą co zdolniejsi, a wjadą muzułmanie... Boimy się kryzysu, które zeżre nasze oszczędności emerytalne... Śmiejemy się z baby z brodą i pomyłek Prezydenta, klniemy na polityków i kobicujemy Borusii Dortmund, albo Arsenalowi Londyn. Mamy łączność z całym światem i bankowość internetową. Nie mamy polskich piosenek w radio, ani szans na wypromowanie polskich artystów na globalnym rynku. Mamy zanik poczucia tożsamosci narodowej i przekonanie młodych, że język polski jest kulą u nogi. Ale mamy granty i ewaluatorów, galerie handlowe i kulturę związków tymczasowych.
To już zupełnie inny świat. Pasjonujący, piękny i oszałamiający.
Po co mi, po co nam dziś tamten świat z jego brudami??
Teraz chcę zapomnieć Jaruzelskiego, Kiszczaka, Komitet Centralny, Biuro Polityczne, ZOMO i ORMO. Nie chcę też wiedzieć, że ten stary ... tuż przed śmiercią przyjął sakramenty. Nie chcę wiedzieć i już. Jakoś zwyczajnie mnie to brzydzi, choć powinienem triumfować, że jeszcze raz, jak w przypadku wielu prześmiewców i wrogów Kościoła, wyszło na nasze. To raczej smutne.
Boże zmiłuj się nad jego duszą!
I pozwól mi, pozwól nam zapomnieć!
* * *
Zapraszam do:
- Warszawy - wtorek, 3 czerwca - zaśpiewam tam Ballady o lecie (Muzeum Niepodległości)
- Krakowa - czwartek, 5 czerwca - zagramy ballady o miłości, zatytułowane przewrotnie Piosenki dla dużych dzieci, no bo o czym myślą i marzą duże dzieci, jak nie o miłości??
To będą piękne, spokojne, pełne życia i radości koncerty.
Już lato w koszuli rozpiętej
wysoko maluje obłoki
i ciepłym deszczem w południe
dziewczętom rozkręca loki.
Dla takich chwil warto żyć!
Takie chwile warto pamiętać!!
Paweł Orkisz, 30 maja 2014
rok 2014, rok 2013, rok 2012,
rok 2011, rok 2010, rok 2009