Jestem zaskoczony przebiegiem kampanii wyborczej w Polsce, jej wynikiem i komentarzami, które słyszę po wyborach. Nikt nie wspomina sondaży prezydenckich, których pełną chyba listę znalazłem na stronie http://ewybory.eu/wybory-prezydenckie-2015/sondaze-prezydenckie/.
Pamiętam, z jaką radością przyjąłem wiadomość, że moja córka, Weronika, chce po maturze studiować socjologię. Zdawało mi się to wtedy znakomitym wyborem, bo przecież socjologia to nauka o społeczeństwie, a we współczesnym społeczeństwie prawie wszystko polega na znajomości zasad, gustów, preferencji. Bez zbadania i analizy rynku nie obejdzie się żadna korporacja, żaden bank, żaden producent mebli, czy samochodów. Bez analizy rynku i gustów nie obejdzie się żadna telewizja, ani partia polityczna. W każdym razie socjolog to brzmiało dla mnie dumnie. Ale po tych wyborach chyba zmienię zdanie. Może to tylko mydlenie oczu i zaklinanie rzeczywistości?
Może nie ma dobrych socjologów, są tylko dobrzy bajeranci?
Powiedzcie mi, jak to możliwe, że przez całą kampanię wyborczą poważne ośrodki badawcze ogłaszały sondaże z przewagą Komorowskiego jakieś 20 punktów procentowych, tuż przed wyborami znalazłem dwa, które przewidywały różnicę w I turze 8 punktów procentowych (Komor - 39%, Duda - 31%), a okazało się, że zwyciężył Duda, z przewagą 2 pkt. proc.
To jak to jest?
To ile były warte tamte sondaże? Pytam poważnie: ile konkretnie (w złotówkach) były warte sondaże, za które przecież płaciły sztaby wyborcze, media, telewizje?
Każde wybory to przecież żniwa dla ośrodków badawczych. Czy ktoś zwróci pieniądze zarobione nieuczciwie, za dostarczenie totalnie błędnych analiz? Jak znam życie, to zwrotów nie będzie.
Oczywiście, teraz trzeba przekonać zamawiających sondaże, że Komorowski przegrał na finiszu, że dosłownie w ostatniej chwili popełnił jakieś kardynalne błędy, żeby ukryć błędną metodologię, zły dobór prób losowych i nieznajomość zwyczajnych chyba jednak reakcji polskiego społeczeństwa.
Miałem na studiach analizę matematyczną i wiem, że z badania przebiegu funkcji w przeszłości nie wynika nic, co uprawniałoby do wnioskowania o przebiegu w przyszłości. Interpolacja już jest obarczona dużym błędem, a co dopiero ekstrapolacja. Ale to czysta matematyka, a przecież charaktery ludzkie to jednak coś innego.
Sądzę, że każda społeczność ma swoje gusta, wytrzymałość, preferencje, fobie, które można i należy badać. Wierzę, że to wszystko, czego uczy na swoich zajęciach w Krakowie prof. Jarosław Górniak (analiza rynku), to nie są bzdury.
Podsumowując: podczas tej kampanii wyborczej największymi przegranymi są ośrodki badania opinii publicznej, bo wręcz się skompromitowały całkowicie błędnymi sondażami. Za takie sondaże należy się chyba jakaś kara finansowa, albo przynajmniej zwrot kasy. To nie było w żaden sposób użyteczne narzędzie do kreowania kampanii wyborczej.
Z tego wszystkiego wynika jednak bardzo konkretna szansa dla młodych socjologów, nowych firm.
Tamci się skompromitowali.
Nauczcie się Wy lepiej oceniać preferencje wyborcze Polaków, załóżcie nowe firmy, zajmijcie miejsca centralne i zarabiajcie, zarabiajcie.
Bo to, co nas podnieca, to się nazywa kasa... - jak śpiewała Maryla.
Paweł Orkisz
Kraków, 12 maja 2015
foto: DP - łany rzepaku w okolicach Kielc
Poprzedni artykuł
rok 2015, rok 2014, rok 2013, rok 2012,
rok 2011, rok 2010, rok 2009