List dostałem, po wczorajszym kurantowym koncercie ("Pieśni Okudżawy"):
Dzień dobry Pawle!
Po wielu miesiącach nieobecności (...) wreszcie udało nam się dotrzeć do Kurantów. Jadąc tam rozmawialiśmy sobie i stwierdziłam: - Dobrze, że się wybraliśmy, mam silną potrzebę kontaktu z artystami. - Co rozumiesz przez słowo "artysta? - zapytał Marek. Nie zapytał co rozumiem przez słowo "kontakt" :). Lubimy czasem zdefiniować pojęcia, żeby sprawdzić czy mówiąc o tym samym, rzeczywiście mówimy o tym samym, żeby wypełnić czas stojąc w korku, czy w podroży. Bawimy się słowami, pojęciami. Śmieszy nas gra słów.
Zatem kto jest artystą? Artysta to człowiek, który w sposób profesjonalny zaprezentuje mi swoją sztukę. Będzie to zarówno dobre rzemiosło, poważny stosunek do publiczności, jak i "swoista lekkość bytu". Przez ową "lekkość" rozumiem, że wszystko współgra, współbrzmi w sposób niewymuszony, radosny, naturalny. Wiem, że baletnica zanim przed publicznością wystąpi zwiewna jako nimfa, wcześniej przez wiele, wiele godzin wyleje tyleż wiader potu. Rzecz cała w tym, żeby widz tego nie widział, nie czuł, nie domyślał się nawet.
To się wczoraj Panom udało. Muzyka lekko i niezobowiązująco rozczulała, bawiła, czarowała, zapraszała niemal do tańca, a przynajmniej do podrygiwania i wybijania rytmu w blat stolika. Zapraszała, a nie zmuszała. W połowie koncertu Marek stwierdził; "chciałaś artystów - masz artystów".
Do tego zapewne przyczynił się Mistrz Bułat, ale wczoraj żył w Kurantach dzięki Artystom! To był piękny, dobry wieczór. Dziękujemy Panowie Artyści - Pawle, Piotrze i panie Zygmuncie :)
I jeszcze prośba. Czy mógłbyś Pawle mi podesłać wiersz Okudżawy, który wczoraj czytałeś, a który zaczynał się od słów: "Ubili mojewo otca"? Nie znałam tego wiersza. Czy istnieje jako piosenka również? (...)
Monika Ro
Miło, dziękujemy. Napisałem, ze recenzja jest nieobiektywna, bo to jednak znajomi... Ale koncert rzeczywiscie skrzył sie wszystkimi kolorami i nastrojami, jak lasy beskidzkie jesienią. Oto ten wiersz, straszny wiersz, o współżyciu z mordercami naszych krewnych:
Убили моего отца
ни за понюшку табака.
Всего лишь капелька свинца –
зато как рана глубока.
А тот, что выстрелил в него,
готовый заново пальнуть,
он из подвала своего
домой поехал отдохнуть.
И он вошел к себе домой
пить водку и ласкать детей,
он - соотечественник мой
и брат по племени людей.
И уж который год подряд,
презревши боль былых утрат,
друг друга братьями зовем
и с ним в обнимку мы живем.
1966
Z przyjemniejszych rzeczy, zapraszam do Jaworzna, gdzie zagramy ballady żeglarskie, na imprezie pod nazwą "JAWSZANTY", albo "Jaw szanty", albo "Ja w szanty".
My w każdym razie... w szanty!!
PO, Kraków, 17 października
Poprzedni artykuł
rok 2014, rok 2013, rok 2012,
rok 2011, rok 2010, rok 2009