darlak.jesien 2012a
Tej jesieni najważniejsza będzie dla mnie „Scena Ballada”, czyli próba zbudowania „przyczółków” balladowych w kilku miastach w Polsce. Chodzi mi o takie miejsca, gdzie można będzie
mnie posłuchać, solo albo z zespołem, a także takich ballad, jakie ja polecam.

Zajrzyjcie do zakładki: Scena Ballada, położonej centralnie na powyższym zielonym pasku. Są tam cele tego przedsięwzięcia, miejsca, gdzie będziemy się spotykać oraz terminy.
* * *
Każdy z twórców chyba marzy o tym, by mógł z jakąś regularnością występować dla „swojej publiczności”, mieć takie miejsca na ziemi, gdzie jest lubiany i doceniany. Ja także, nie jestem wyjątkiem.
Ale i publiczność chce się spotykać z ulubionym twórcą raz na jakiś czas, chce mieć takie miejsca, gdzie już od progu czuje się jak w swoim „duchowym” domu. Ci z Państwa, którzy lubią wraz ze mną śpiewać ballady, a mieszkają w Krakowie, spotykają się ze mną w Kurantach. Niektórzy z Was przyjeżdżają do Kurantów z dalekich miejsc i zapraszają, namawiają, żeby jakąś małą cząstkę Kurantów przenieść do innych miast. Podejmuję więc taką próbę.

Czy to się uda? Organizacyjnie – tak. To nie jest wcale znowu takie trudne. Ale ostatecznie o powodzeniu zadecyduje publiczność, frekwencja, a w tym względzie mam spore obawy. Ale jeśli nie spróbuję – nie będę wiedział.
Jedno jest pewne. Sam tego nie zbuduję. Sam nie przyciągnę tylu ludzi, żeby móc raz w miesiącu śpiewać do pełnej sali. Nie mam takich możliwości promocyjnych, ani wsparcia mediów. Musicie mi pomóc, jeśli chcecie, by raz na jakiś czas nasze ballady ogrzewały Wam serca i byście mogli
pośpiewać z nami.
darlak.jesien 2012b
Najważniejsza na razie jest dla mnie Warszawa. Z kilku powodów, nie tylko dlatego, że to stolica.
To największa w kraju aglomeracja, z najsilniej rozwiniętą klasą średnią, a to wśród inteligencji najczęściej znajdują się miłośnicy ballad. Stałe, popularne miejsce koncertów balladowych w Warszawie to szansa na większą popularyzację tego gatunku w Polsce.
Niedawno, w czasie pobytu na Mazurach, spotkałem dość przypadkowo, w Praniu, Mirka Czyżykiewicza, i zapytałem go o to gdzie koncertuje w Warszawie. Zaczął mi opowiadać o jakichś mało przyjemnych przygodach w jakiejś piwnicy artystycznej, gdzie mieściło się z trudem 50 widzów. - Nie, nie ma jak dotąd fajnego miejsca…
Tolek Muracki organizuje swoje „Saloniki Literackie” w domach kultury, ale nie jest to centrum Warszawy. Nie jest to też miejsce typowo balladowe, bo on uprawia balladę literacką, a ja - ballady folkowe, bardziej ludyczne, bardziej śpiewne i zachęcające do wspólnego nucenia, podśpiewywania.
Jeśli więc znalazłem, notabene dzięki znajomości z innym krakusem w Warszawie, Tadeuszem Skoczkiem, taką scenę jak Sala Kinowo-Koncertowa w Muzeum Niepodległości i otrzymałem zaproszenie do prezentowania na niej ballad, to w pewnym, „bojowym” sensie… zdobyłem ten balladowy „przyczółek” w Warszawie i teraz będzie chodziło o to, żeby go utrzymać.

Ciekawe, czy koledzy, warszawscy bardowie, dziennikarze i decydenci, udzielą mi wsparcia? Mrugnięcie
Bo o moich przyjaciół, moich fanów i moją publiczność się nie martwię. Ale nie jest nas wielu.
Powalczymy…
Uśmiech
* * *
kadyny bavaria1
Skończyło się lato, fajne, zwariowane, na pewno inne od poprzednich. Przyniosło mi mnóstwo rozczarowań i kilka ładnych nadziei na przyszłość. Zagraliśmy mnóstwo wesołych koncertów, udało nam się nawiązać kilka kontaktów w ładnych miejscach, gdzie ludzie co roku wypoczywają. Takich do których chce się wracać.
Ale i stresów było co niemiara, i przykrości, i obaw. Bardzo intensywny czas.
Skoro tyle się dzieje, to chyba fajnie?

Kraków, 23 września 2012 
foto: Marian Darłak i Michał Rapka

Poprzednio pisałem:

rok 2016, rok 2015, rok 2014, rok 2013,
rok 2012, rok 2011, rok 2010, rok 2009