2012.27 xlecie gap 2002
Najpierw o tym, że  czas płynie.
Piosenka o zagapieniu ma już ponad 10 lat!

To dla mnie dość ważny utwór, bo ta piosenka wypłynęła ze mnie dość niespodziewanie, niejako przy okazji, na zamówienie... a zajęła centralne miejsce w moim myśleniu o sobie, jako artyście. W mojej autokreacji, w mojej działalności estradowej w ogóle.
Najpierw ją napisałem, nagrałem, posłuchałem... a potem dopiero pomyślałem:
- Ależ tak!!! To jest właśnie to, co powinno być głównym punktem mojego przekazu scenicznego. Zapatrzenie na życie, zagapienie na Życie, zachwyt światem w jego ciągle zmieniających się kolorach i sprawach.

Wraz z tą piosenką całe moje śpiewanie nabrało głębi, sensu, innego koloru... Przestałem np. miewać tremę. No bo czego tu się bać, jeśli wiem po co wychodzę do ludzi? Jeśli wiem, że wychodzę do nich po to, żeby im opowiadać w swoich pieśniach i balladach o tym, jak cudny jest świat i jak łatwo jest się na niego zagapić, zapatrzeć... Nawet nie sądziłem, że to już ponad 10 lat temu śpiewam o zagapieniu, o zachwycie światem.

Fajne jest też to, że jest to nie tylko moja piosenka. Że to jest piosenka grupy ludzi, absolwentów krakowskiej AE (obecnie UE), rocznik 2002, kierunek GAP (Gospodarka i Administracja Publiczna), może nawet całej grupy ludzi związanych z Jurkiem Hausnerem i jego GAP-em. Ot, np. niedawno... Uroczyście obchodzono jubileusz 10-lecia ukończenia studiów przez absolwentów rocznik 2002, no i zaproszono mnie, i brzmiała ta piosenka zarówno we wspomnieniach, jak i w naszym wspólnym wykonaniu.
Oczywiście, wielu jest fanów tej piosenki spoza GAP, pośród miłośników mojej twórczości, bywalców Krainy Łagodności. Bo ten utwór raduje i uspokaja, kołysze i pociesza... Ale tak jak „Hawiarska Koliba” miała swoją historię, i „Pod żaglami „Zawiszy””, tak ma ją „Piosenka o zagapieniu”.
I to jest... cudne!
* * *

klasa.zaborek 2011.p015
Maj, ciepło, słoneczko...
Zbliża się czas spotkań w ogrodach i na działkach.

Bywam zapraszany do takich prywatnych, śpiewanych spotkań w ogrodach ludzi odrobinę bardziej zamożnych i zakręconych.
No bo trzeba mieć fantazję, żeby:
1) mieć duży ogród,
2) zapraszać do tego ogrodu znajomych,
3) chcieć sobie pośpiewać w takich właśnie „okolicznościach przyrody”,
4) wpaść na pomysł, żeby do tego ogrodu zaprosić pewnego barda z Krakowa, który ten śpiew poprowadzi.

Zastanawiam się więc jak to jest ze mną, z moim śpiewaniem. Tak często słyszę od kolegów z branży, że najwięksi artyści nie śpiewają  prywatnie, unikają bankietów firmowych, nie „sprzedają się” na chałturach. Słyszę i... albo nie jestem wielkim artystą, albo to jest wielka bzdura!!
Bo ja kocham ciekawe zaproszenia od firm i osób prywatnych!

Lubię śpiewać przy okazji Waszych świąt i spotkań.
Lubię, kiedy piosenka, fajna i mądra, staje się elementem Waszego świętowania!

Co więcej, mam głębokie przekonanie, że właśnie na salonach, prywatnych i firmowych, jest miejsce na sztukę (muzykę, pieśń, wiersze...), oczywiście, odpowiednio podaną, wyeksponowaną, a nie wciśniętą między jedno i drugie danie.
Tak koncertowali najwięksi, z Chopinem na czele.

starsze.01 koden 2005A ja... lubię śpiewać w Waszych ogrodach.
Z radością czekam na Wasze zaproszenia...


Paweł Orkisz
Kraków, 30 kwietnia 2012

fotografie: archiwum GAP,
Jerzy Klasa i zb. pryw.



Poprzednio pisałem:

rok 2016, rok 2015, rok 2014, rok 2013,
rok 2012, rok 2011, rok 2010, rok 2009