klasa jerzy.2011.przez okno19
Zagraliśmy wczoraj w Kurantach bardzo sympatyczny koncert zaduszkowy. Oprócz stałych bywalców, sporo jakichś takich "innych" ludzi. Oczywiście, w warunkach klubowych:
- jedne piosenki wyjdą lepiej, inne nieco gorzej,
- komuś odezwie się niewyłączona komórka,
- ktoś poprosi o piosenkę spoza stałego repertuaru artysty i... artysta zapomni tekstu,
- znowu góral umiera tak jakoś... po krakowsku,
- muzykowi urwie się jakiś drucik w gitarze i na moment trio zamienia się w duet,
- stanie się jeszcze wiele nieprzewidzianych rzeczy.
Ale momenty były!

klasa jerzy.2011.przez okno05Dla mnie najciekawsze było wykonanie „Wzdłuż tej drogi na Smoleńsk”, jakieś takie..., jakbym słyszał warkot silników zniżającego się samolotu, jakby echo krążyło jeszcze po lesie... Niesamowite. Jarek M to, nie chwaląc go zbytnio, sprawił.

Fajna była też „Sylwetka”. Tym razem dzięki Piotrkowi B. Najpierw było nieco bałaganu, bo zostaliśmy poproszeni o ten utwór, mamy go w kwitach, tylko... jeszcze nigdy w zyciu nie graliśmy. Ale już po chwili zaczęła się z tego robić fajna muzyka, łagodna skarga, jakby od niechcenia, skrywana za rytmem beztroskim, taka udawana sąsiedzka obojętność... Utwór o wiele głębszy niż zarejestrowany na płycie, gdzie to wszystko jest poukładane, trochę bez ducha.

Publiczności zaś najbardziej podobały się chyba moje piosenki autorskie: Moja mamusia” i „Jak niewiele po mnie pozostanie”.

Przyszedłem do domu, włączyłem TVP2, program „5x kabaret Dudek”. Rok 197-ty któryś... Skecze i piosenki, Kobuszewski, Michnikowski, Gołas i Dziewoński... Przy niektórych bawiłem się do łez, inne mnie dopiero teraz zaczęły lekko dziwić. Np. „Ballada o Dzikim Zachodzie” Młynarskiego. Pomyślałem sobie: jaki to cudny punkt wyjścia „na jednego mieszkańca jeden szeryf przypadał, jeden szeryf na jednego mieszkańca”. Melodia super, przebój. A tu... treść z każdą zwrotką coraz bardziej miałka, a puenta wręcz byle jaka. Jeśli to miała być piosenka o tym, że za każdym rogiem czyhał agent, że mnóstwo było wtedy mundurowych i cywilnych wokoło, to może treść powinna dotyczyć tego, że pilnują wszyscy, a nie ma kto pracować? Ale np. słynny dialog o biznesie do zrobienia, lesie, deskach, sęku i psie... cymes! Ponadczasowe.

No i zacząłem kombinować. Czy po naszych „Kurantach” też coś zostanie? Czy my też tworzymy coś, co przetrwa?

klasa jerzy.2011.przez okno15Bo te nasze spotkania "Kurantowe"  to już nie jest byle co, skończyły się „żarty”...
Gram w Krakowie ok. 24 koncerty w roku, wszystkie biletowane. Mam swoich stałych fanów, którzy przychodzą dość regularnie i to oni głównie zachęcają swoich znajomych, krewnych, przyjaciół.
Rzecz odbywa się prawie bez promocji, nie informujemy o tym na portalach kulturalnych, ani w prasie, nie wieszamy plakatów. Gdyby artyści się zmieniali... Gdyby publiczność przychodziła do Kurantów dla Kurantów, dla kurantowej kuchni, albo nastroju wnętrza... Nie, przychodzicie na mnie, dla mnie, pooddychać moim światem i światem moich pieśni. Uciekacie od komercji i nachalności codzienności, żeby nie tylko posłuchać ballad. Chcecie czegoś tutaj zaczerpnąć, z czegoś obmyć twarz, duszę, serce... Chcecie się zadumać, czasem rozbawić, czasem ukradkiem otrzeć łzę. Mówicie mi o tym.

Dla mnie w każdym razie, to nie jest tylko radość i satysfakcja. To także zobowiązanie, żeby nie sprzedawać Wam błyskotek, fałszywej nadziei, ani fałszywej radości.
Wczoraj np. przyszła pani L. która ostatni rok spędziła głównie w szpitalach i w łóżku. Przyszła i powiedziała: - Tak często słucham Pańskiej „Piosenki o zagapieniu” i całej CD „Przechyły”, że
nawet zaczęłam się trochę o nią martwić i zapytałam dzieci, czy taka płyta może się zedrzeć, zużyć? Na szczęście ponoć nie Uśmiech.
Inny człowiek, mężczyzna w moim wieku, rozmawiał ze mną o moich płytach, jak o czymś co zna prawie na pamięć. W każdym razie doskonale wiedział co jest na każdej z płyt, a czego nie ma... Dopytywał:
- Czy gdzieś jest „Moja mamusia”?
- Nooo, nie ma jeszcze na żadnej z płyt.
- Tak długo czekam już na CD „Ślubny walc”
– on mi na to. I dodał – Dojeżdżam na te spotkania z Katowic.

Myślicie, że to wyłącznie radość?
A mnie niekiedy ciarki przechodzą na myśl o takiej publiczności.
Nie wolno mi...
Nie wolno mi...Was zawieźć. Nie wolno mi Was oszukać.
Nie wolno niczego zlekceważyć i koncert „odbębnić”...

* * *
I jeszcze tekst zaduszkowy.

Moja Mamusia

klasa jerzy.2011.przez okno16Moja Mamusia, Panno Dobrej Drogi,
ma duże, smutne oczy,
lecz inne miała w tamtą noc styczniową,
gdym z łodzi na brzeg wyskoczył.
   Wilgotne wtedy oczy miała,
   kiedy maleńki okruch syna
   w dłoniach tuliła i z całym światem
   o mnie walczyła i zwyciężyła.

Moja Mamusia, Panno Cichej Mowy,
ma szczupłe suche ręce,
do których chciałbym z miłością przylgnąć,
lecz to już coraz trudniejsze.
   To wówczas, kiedy niecierpliwie,
   bo czasu, czasu było mało,
   rzeźbiła nasze dorastanie
   Jej dłoni ubywało.

Moja Mamusia, Panno Pięknych Słów,
ma śliczne, siwe włosy,
lecz inne miała w tamte dni radosne,
gdy wszystko było tak proste.
   Jej zegar długo, długo jeszcze
   odmierzać może nam godziny,
   więc daj Jej, Panno Jasnooka,
   uśmiech swój i swą miłość....

                                                                    sł. muz. P. Orkisz

Kraków, 6 listopada 2011

klasa jerzy.2011.przez okno01f
otografie: Jerzy Klasa - tym razem fotki zrobione z okna, bo Jerzy miał nieprzyjemną przygodę i założono mu gips. Na szczęście na nogi, więc ręce ma wolne... Może czarować.

Poprzednio pisałem:

rok 2016, rok 2015, rok 2014, rok 2013,
rok 2012, rok 2011, rok 2010, rok 2009