Było tak: ktoś zaproponował nas, Izabelę i Pawła Orkiszów, jako artystów godnych zaproszenia do USA, no, powiedzmy, do Kalifornii. Ktoś komuś coś „szepnął” mailem.
Po paru dniach przyszła odpowiedź.
„Kochani, zajrzalam na strone tych artystow. Bardzo interesujacy dorobek artystyczny, piekne slowa poezji, ballad…
U nas to jest tak, ze na wystepy ludzi slawnych ludzie przychodza. Natomiast dla ludzi mniej znanych juz nie mozna zagwarantowac publicznosci. My np. Panstwa Orkiszow nie znamy.
Bedzie (wkrotce u nas) Jan Pietrzak…”
Może i są dobrzy, ale nie są sławni, więc chyba nie da się na nich zarobić.
Święta prawda. Ale...
1. Nie jesteś sławny, dopóki nie wylansują cię media: TVP, TVN, GW, kolorowe magazyny... telewizje! Najlepiej, żebyś był młody i raczej - przepraszam - dość prymitywny.
2. Jeśli rynek muzyczny jest wolnym rynkiem, to wszystko OK. Wszyscy mamy równe szanse i walczmy.
Ale tak nie jest. Na tym rynku nie ma wolnej konkurencji, bo działają tu potężne siły, lobby, które usiłują nim zawładnąć. A jakże by inaczej?! – Wielkie firmy fonograficzne, telewizje, radiostacje, agencje koncertowe… Co może jeden, nawet dobry artysta naprzeciw tego wszystkiego? - No, może przypadkiem :-)))
3. Ten przykład - to samo sedno bycia artystą. Jak się przebić do świadomości większej liczby osób? – Tu nie ma mądrych. Gdyby ktoś wymyślił receptę, albo zaczął tego nauczać na jakichś studiach, zarobiłby niezłe pieniądze!
4. Nie chcę zapeszyć, ale wydaje mi się, że to już nie bardzo mój (nasz) problem. My już jakoś się przebiliśmy. Ci, którzy powinni nas znać, wiedzą o naszym istnieniu. Jasne, nie jesteśmy celebrytami, nie śledzą nas paparazzi i… Bogu dzięki.
Znam doskonale takie listy z drugiej strony, od młodych ludzi i ich menedżerów, którzy przysyłają do nas swoje oferty w związku z niepołomickim festiwalem. Współczuję.
5. Byłem kilka razy w USA i Kanadzie. Dobry organizator ma swoją markę i swoją publiczność. Zarobi i na nieznanym nazwisku, zły – straci i na Pietrzaku!
Dobry animator kultury wie, co promuje.
Gorszy łapie aktualne trendy i raz mu się uda, a pięć razy nie. Jak z wiatrem.
* * *
Chciałbym Państwa uspokoić. Nie spieszno mi do USA.
Jeszcze żaden artysta nie wrócił z USA bogaty i szczęśliwy.
Najpopularniejszy był tam chyba Tercet Egzotyczny.
A ja… bardziej niż jakiś klub na 5th Avenue wolę swoje Kuranty. (zapraszam 3 i 19 listopada, potem 3 i 17 grudnia). I kilka innych miejsc, gdzie czuję się wolny i szczęśliwy.
Wystapię w Warszawie, 18 listopada - ten zapowiadany wcześniej koncert.
A może pojutrze, w Grójcu - tam zawsze jest znakomita atmosfera!!
Kraków, 2 listopada 2010
Poprzednio pisałem:
rok 2016, rok 2015, rok 2014, rok 2013,
rok 2012, rok 2011, rok 2010, rok 2009