Zakończony właśnie 5. festiwal "Ballady Europy 2010" w Niepołomicach był najlepszym z dotychczasowych. Na pewno pod względem różnorodności oferty artystycznej i sprawności, tempa koncertów. Każdy koncert był inny, nie było dłużyzn, ani nudy.
Działy się rzeczy niesamowite.
Np. spotkanie sceniczne zespołu Ferenca Sebö z Brathankami. Na poniższych zdjęciach wręcz poczujecie tę witalność i obostronną radość ze wspólnego muzykowania.
A znów na zakończenie drugiego dnia festiwalowego, miałem zagrać "nocne balladowanie", wcale nie koncertowo, czyli pośpiewać z publicznością, ot, taka balladowa biesiada.
Kto mógł przewidzieć, że długo w noc zostanie na dziedzińcu niepołomickiem aż 250 osób?
Gdzie jest drugie tak urokliwe miejsce w Polsce?
Kto mógł przewidzieć, że ok. 2.00 dołączy do nas Anna Maria Jopek ze swoim znakomitym gitarzystą, Markiem Napiórkowskim i zrobi się jam session, balladowa wymiana energii, ba! - wokalna orgia, jakich mało!?
Wielka klasa Anny Marii oraz bezpośredniość Marka N. pozwoliły nam stworzyć coś, co przejdzie do historii i anegdoty tegorocznego festiwalu. Nie mam jeszcze niestety zdjęć z drugiego dnia i tej nocnej przygody z AMJ, ale na pewno wkrótce otrzymam, więc udostępnię.
Na razie popatrzcie jaka radość i energia emanowała ze sceny pierwszego dnia, w koncercie węgierskim.
W niedzielę odbyły się dwa koncerty, o 16.00 - piosenki Marka Grechuty, o 19.15 - Niemcy rzeczywiście totalnie zaskoczyli. Zobaczyliśmy takich Niemców, jakich nie znaliśmy. Dowcipnych, uprzejmych, muzykalnych... Pewnym miernikiem powodzenia wykonawcy jest zawsze ilość CD sprzedanych po koncercie, a oni sprzedali naprawdę dużo płyt.
Radzę życzliwie: bądźcie z nami za rok, w 3. weekend lipca!
Bo będzie się działo! (...jeszcze nie wiem dokładnie co, ale będzie się działo! - taki festiwal!)
fotografie: Marek Sendek
Kraków, 18 lipca 2010r. (uzup. 19.07)
Poprzednio pisałem:
rok 2016, rok 2015, rok 2014, rok 2013,
rok 2012, rok 2011, rok 2010, rok 2009