2009.ip29latJak dobrze jest dziękować ci, Panie,
i śpiewać psalm Twojemu Imieniu.
I opowiadać rano Twoje miłosierdzie,
a nocą wierność Twoją przy dziesięciostrunnej harfie,
i lutni, i wdzięcznej cytrze...

Wrzesień i październik to miesiące dziękczynienia. Za wszystko…

Choćby 16 października, Dzień Papieski. Mija 31 lat od rozpoczęcia pontyfikatu Jana Pawła II. Jakaż wtedy była radość w Krakowie i w całej Polsce!

Będziemy świętować, prezentując koncert papieski:
1. "O Bogu ukrytym" - fragmenty poematu Karola Wojtyły "Pieśń o Bogu ukrytym" + moje autorskie pieśni religijne, lub 
2. "Oto jestem" - pieśni religijne i psalmy z moją muzyką 

oraz spektakle Teatru Hagiograf:
3.  "Naród jest z Ducha" - poetycko-muzyczne rozważania o fenomenie narodu, o miejscu Polski i Polaków w Europie
4. "Nie lękajcie się" - spektakl rapsodyczny Teatru Hagiograf w oparciu o nauczanie JPII, kierowane do Polaków

Kiedy, gdzie? – to się jeszcze ciągle tworzy. Mamy jeszcze wolne terminy, czekamy na Wasze zaproszenia.
Zamiast wyjechać w 2. połowie października do Nowego Jorku, gdzie co jakiś czas ponawia zaproszenie Jacek Kleczkowski, chyba zostanę, żeby wspólnie z Wami dziękować!
Bo i my mamy za co!

Kilka dni temu minęła 29. rocznica naszego ślubu. Szczęśliwa. Ładnie wyglądamy na tym zdjęciu, ładni takim urokiem, jaki mają ludzie prostolinijni i szczęśliwi... Spokój i rosnącą w nas miłość zawdzięczamy także i temu, że wcześniej o to małżeństwo walczyliśmy. Zawsze byliśmy dwojgiem silnych osobowości, indywidualności. Nikt się nie chciał poddać, ustąpić ze swego, jak dwa mocarstwa, jak… Rosja i USA.
Mieliśmy jednak wspólny system wartości zapisanych na dnie serca, wpojonych nam w domach rodzinnych i mniej lub bardziej konsekwentnie wyznawanych. Spory dotyczyły więc raczej tego „jak”, a nie „dokąd” zmierzamy i czego chcemy.
Satysfakcje, sposób życia, tworzenia, odpoczywania i traktowania otoczenia – prawie wszystko jest już wspólne, obojgu sprawia radość i nikogo nie boli. Ale potrzebowaliśmy na to 25 lat! Strasznie dużo…
Teraz pewnie wielu ludzi nam zazdrości, ale zapewne nie zdajecie sobie sprawy z tego ile nas to wszystko kosztowało!

Pobraliśmy się 13 września 1980 roku, trochę chyba za wcześnie. Było w nas jednak rozpaczliwe pragnienie stabilizacji. No to mieliśmy potem tę stabilizację z konieczności, zwłaszcza gdy 9 miesięcy i 6 dni po ślubie urodził się nasz syn, Piotruś.
Nie byłem wtedy dojrzałym mężczyzną, nie wiedziałem czego chcę, dokąd zmierzam i jak to osiągnąć. Nie umiałem ogarnąć ani sercem, ani rozumem świata, który wokół mnie szalał (porozumienia sierpniowe, rozpacz i nadzieja, Ojciec Święty Jan Paweł II i stan wojenny, poezja i zachwyt, proza i zniechęcenie, pieluchy i piosenki).
Nie wiedziałem, jak przełożyć miłość na odpowiedzialność. Było we mnie pomieszanie pojęć.

A jednak Izabela zobaczyła we mnie coś szlachetnego i pięknego, czemu zaufała i czemu się poddała. Ileż razy potem musiała żałować! Jest coś gorszego niż związać się z nieodpowiedzialnym partnerem? Jak to się dzieje, że ona była mądra i rozsądna od zawsze, a ja dopiero dojrzewałem… Wszystkie kobiety to mają?
To w Waszym, kobiet, imieniu napisałem kiedyś ten wiersz

Jak wysnuć z ciebie

jak wysnuć z ciebie tę nić złotą
jak z gobelinu ukraść blask
nie żeby złota więcej posiąść
lecz żeby więcej było nas
 

codziennie rano dotykam twojego drżącego głosu
którym prosisz szatana o cień litości
wołasz na próżno i wołanie wraca
odbite echem od pustych pokoi
 

masz dom - a nie masz
żona - nie żona
dzieci - jak pisklęta - oby żyły wiecznie
a po stole błądzi cień wczorajszych gości
na zdeptanym trawniku pies klepie swą biedę
 

ty codziennie rano zamiast świeżych bułek
przynosisz mi nowy pomysł na życie
a od święta – gazetę myśli „Co byłoby gdyby...”
gdyby było inaczej - inaczej niż w życiu
 

więc składam ten twój dzień cierpliwie jak Pan Bóg
lepię z marzeń godziny a z chęci tygodnie
może jednak kiedyś do siebie wrócimy
jak wracają do domu spóźnieni przechodnie 

jesteś dziwnym obrazem - pomieszaniem stylów
kreską mądrą otaczasz kiczowate cienie
ciągle myli ci się  pochyłość z poziomem
a pion się wykrzywił o codzienne brzemię
 

więc
jak wysnuć z ciebie tę nić złotą
jak z gobelinu ukraść blask
nie żeby w blasku złota spocząć
lecz żeby więcej było nas


Teraz więc moja miłość do Izabeli ma też smak wdzięczności za to, że przetrwała, że uwierzyła swojej intuicji co do mnie, czasem wbrew rozsądkowi i nawet wbrew mnie samemu.
Dopiero wiele lat później - kiedy osiągnąłem sukces w zawodzie dalekim od śpiewania, tzn. jako dziennikarz, specjalista ds. PR – dojrzałem i zrozumiałem kim jestem. Wiem po co żyję i co chciałbym zostawić po sobie w każdym z Was. 

Chciałbym dać Wam odrobinę zachwytu, piękna, chciałbym Was otulić pięknem, jak szalem, i ukołysać, choć przez chwilę. Delikatnie, łagodnie, nikogo nie urażając, nie raniąc, nie zawłaszczając…

Kraków, 16 września 2009

Poprzednio: rok 2009