Myślę sobie, że wprawdzie kiedyś miałem wielu fanów na Śląsku, ale od pewnego czasu chodzimy różnymi drogami. Trochę mi żal, bo znam śląskie klimaty i mam ogromny szacunek do ludzi śląskiej pracy, wytrwałości, uporu i tradycji. Ciekaw więc jestem frekwencji na tym wyjątkowym wieczorze, bo wiem, że MY z tego koncertu moŻemy zrobić bajkę.
Wiem, że w ten wieczór będziemy mieli konkurencję (festiwal "Tratwa"), ale u nas klimaty bardziej "światowe"!
Will see! - Zapraszam.
Na zachętę opublikuję tekst jednej z pieśni Cohena w tłumaczeniu Jurka Menela. Lubię tę pieśń, bo melodia wyjątkowo wpada w ucho, a i tekst jest piękny: takie pożegnanie - nie pożegnanie... Pożegnanie z nutą nadziei?
BYWAJ, MARIANNE (So Long, Marianne)
tłum. Jerzy Menel
Podejdź do okna ukochana ma,
odczytam z dłoni przyszłość Twą,
bo cyganiątkiem byłem, zanim Ty
kotwicę dałaś mi i port.
Więc bywaj, Marianne, już skończył się nasz sen,
lecz płacz, i śmiech, i śmiech, i płacz…
znów mogą porwać nas.
Wiesz, jak lubiłem z Tobą być,
o wszystkim zapomniałem wszak.
Nie modlę się, aniołów nie dostrzegam już,
Więc anioł stróż nie strzeże nas.
Tak bardzo młodzi spotkaliśmy się
w zielonym parku pełnym bzów.
Przylgnęłaś do mnie, jakbym krzyżem był,
w ciemność ruszyliśmy bez słów.
Czemu się czuję tak strasznie sam,
Choć piszesz, że wciąż jesteś tu?
Mnie od przepaści dzieli jeden krok,
jedynie uczuć Twoich zwój.
Pragnę dziś cichej, miłości Twej,
bom zimny, jak zimna bywa stal.
Odeszłaś, gdy stwierdziłem, żem ciekawy był,
Nigdy nie byłem dzielny, fakt.
O, teraz widzę, całe piękno Twe,
Gdy znikasz i imiona nowe masz.
A właśnie wspiąłem się na góry szczyt
By deszczem obmyć z łez mą twarz.
* * *
Nie wiem, który to był rok. Może 2005, może 2006? Zadzwonił do mnie Jerzy Menel, którego znałem przelotnie z jednej z ogólnopolskich imprez pieśniarskich. Od progu zadał mi pytanie: czy chciałbym się zapoznać z Jego tłumaczeniami piosenek Viana, Brassensa, Brela, Gainsburga, Dylana, Nohavicy, Conte, Cohena, Piaf...?
Cóż mogłem odpowiedzieć?
- Tak, przyślij. Nie obiecuję, ale przeczytam na pewno.
Przysłał mi całe katalogi pieśni, pięknie uporządkowane, opisane. Niesamowity skarb. Zrozumiałem, gdy... niedługo potem zmarł.
Jerzy Menel, mój Boże!
Studiował ponoć chemię, mechanikę, aeronautykę, potem arabistykę, iberystykę, a ponadto ekonomię, handel zagraniczny, dziennikarstwo… Przede wszystkim jednak był tłumaczem. Potrafił przekładać niezwykle skomplikowane teksty techniczne, jak i poetyckie. Mówił biegle po francusku, angielsku, hiszpańsku, niemiecku, arabsku. Tłumaczył oczywiście z tych i na te języki, ale także z portugalskiego, i włoskiego. Przełożył na polski dzieła wszystkie Brassensa i niezliczone piosenki Jacques’a Brela, Edith Piaf, Serge’a Gainsbourga, Charles’ a Treneta, Borisa Viana. Ale również Boba Dylana, Leonarda Cohena, Paula Simona, Jamesa Taylora, Paolo Conte. Także wiele polskich piosenek na francuski. Odszedł 30.11.2006 r. w Brukseli, skąd miał właśnie wracać do Polski po Międzynarodowym Kongresie Wynalazców, na którym pracował jako tłumacz. (nie ma niestety swojej strony www, info znalazłem: http://www.scenapw.sdk.pl/?p=p_64)
Taki to był gigant.
Zaśpiewam w Chorzowie tę pieśń. Zadedykuję ją Jerzemu.
Póki spiewamy Jego tłumaczenia, to przecież Jego cząstka jest wśród nas.
To będzie jedno z takich pożegnań - nie pożegnań?
Paweł Orkisz, 2 listopada 2015
Poprzedni artykuł
rok 2015, rok 2014, rok 2013, rok 2012,
rok 2011, rok 2010, rok 2009