I dlaczegóż wciąż źle? Niby wszystko o’key.
I to niebo błękitne, jak zwykle.
I ta woda, ten las, to powietrze i czas,
tylko on – nie powrócił po bitwie. 

Dziś na próżno bym chciał wiedzieć, kto rację miał
w naszych sporach tak zażarcie głupich.
Mnie zaczęło być brak jego, ot, akurat,
kiedy on już z tej bitwy nie wrócił. 

Nieraz milczał jak grób, albo darł ten swój dziób,
a gdy śpiewał – fałszował okrutnie.
On mi spać nie chciał dać, zawsze był pierwszym z nas,
ale wczoraj nie wrócił po bitwie. 

To, że pusto ci tak, to normalne, to fakt.
Zrozumiałem i wiem: dwóch nas było.
Dla mnie tak, jakby wiatr się ogniskiem zachłysnął.
On już z bitwy nie wróci... i tyle. 

Właśnie wiosna wśród drzew jak z niewoli się rwie,
pomyliłem się, gdym przez ramie mu rzucił:
Stary, stój, zapalimy! – a tu obok milczenie.
Przecież on..., przecież wczoraj nie wrócił. 

Ci, co padli przed nami, nie zostawią nas samych.
Oni staną na warcie, gdy trzeba.
Niebo w las się zanurza, las przegląda się w chmurach,
drzewa wtedy wędrują do nieba. 

Nam i w jednym okopie nigdy ciasno nie było,
czasem równo się dzieliliśmy.
Teraz wszystko sam mam, tylko tak mi się zda,

że to ja nie wróciłem z tej bitwy.


Tłumaczenie: Paweł Orkisz 1986


melodia  //: e / e / a / e / a / e / C,H7/ e ://
zwrotka           / e / H7/ H7 / e, E7/
           //: a / e / H7/ e,E7 :// e /