2016 2
1. Na razie szarobury jest ten kwiecień, bardziej jesienny niż wiosenny. Może więc ballady słoneczne są dobrym pomysłem na tę wiosnę? Zapraszam:
- w najbliższy czwartek do Kurantów na Pieśni Bułata Okudżawy
- w sobotę do Lubania Śląskiego na Ballady o miłości (Cohen, Okudżawa, Nohavica i in.)

Przy okazji: czym różni się moje śpiewanie Okudżawowskich songów od śpiewania tych samych pieśni przez innych wykonawców? Czy kiedyś nad tym się zastanawialiście?

Mnie to przyszło do głowy, kiedy oglądałem kolejny program z cyklu "Twoja twarz brzmi znajomo", czyli telewizyjną zabawę polegającą na podrabianiu znanych artystów estradowych i ich piosenek przez popularnych aktorów... Dość żałosne to widowisko. Naprawdę żałość ściska, kiedy się ogląda inteligentną przecież Katarzynę Zielińską, która udaje, że umie grać na gitarze i w masce na twarzy śpiewa jeden z przebojów Gypsy Kings, a potem w tej samej masce siedzi przez cały program z bezmyślnym uśmiechem (pewnie bojąc się, że jej się rozmaże makijaż) i obserwuje jak np. Janusz Ragacewicz skacze udając Micka Jaggera.
Ja wiem, że tamci to aktorzy, że piosenki to światowe przeboje, że widownia jest milion razy większa, ale... To ja jestem wolny. Ja się cieszę każdym słowem, każdą własną myślą, każdym swoim i towarzyszącym mi dźwiękiem.
Nie udaję, nie gram, nie kłamię. Mam super zawód, super zajęcie, właśnie w mojej, skromnej skali. Mogę się szczerze - i publicznie! - zachwycać najpiękniejszą poezją i najczystszą muzyką.
2016 3


2. Zadanie domowe dostałem do wykonania. Sławek Ka polecił mi napisać Wam, jak bardzo się cieszyłem tym niedawnym koncertem warszawskim, jaka wspaniała była atmosfera:
"Przygotuj fajny, ciepły, wesoły tekst, w którym:
- dziękujesz wszystkim swoim Przyjaciołom, którzy przyszli wczoraj na koncert,
- dziękujesz i cieszysz się, że poznałeś nowe twarze, że przychodzą ludzie młodzi,
- cieszysz się razem z nimi, że wreszcie mogliście spotkać się w Warszawie przy dobrej muzyce, w przytulnym lokalu
- dziękując właścicielom i obsłudze CK za wspaniały wieczór,
- że utwierdza Cię to w przekonaniu, że ludzie ze stolicy oczekują na Twoje występy."

Nie napisałem, bo aż tak super nie było, choć prawie wszystko powyżej jest prawdą!!

Sławek: - "Ciesz się, dziękuj, oczekuj na kolejne zaproszenie - w tym stylu. Potrafisz jesteś w tym baaardzo dobry. (...) Twoi wielbiciele nic nie wiedzą jak świetnie bawiłeś się razem z Krzysiem Jaszczakiem w Warszawie - obiecałeś. Pawle, wiosna za oknem, już czas, wyłaź z zimowego snu. Fani czekają, a niedźwiedź śpi..."
 
Sławku Drogi i Kochany! Bez przesady.
Ludzie, którzy zaglądają na tę stronę wiedzą jedno: tu się nie oszukuje, tu znajdą nagą prawdę, jak życie, które nie zawsze rozdaje nam cukierki.
Nie byłem aż tak zachwycony tym koncertem i frekwencją. Owszem, ucieszyło mnie spotkanie z kilkunastoma Przyjaciółmi, było trochę nowych ludzi, ale liczyłem na więcej. Za to muzycznie było super! Jaszczak był wyluzowany, usmiechnięty, łapał melodie i motywy, rozwijał je, obracał, rozkręcał, rozsnuwał...

Naprawdę się cieszę grając koncerty. Ja to po prostu kocham. Na zdjęciach widać, jak często zamykam oczy i smakuję te dźwięki, tę atmosferę, te sensy, które mi przelatują przez głowę, kiedy śpiewam strofy Cohenowe, Okudżawowe, czy Orkiszowe.
2016 4 cynamon3

2. Patrzę przez okno, wspominam ten mój warszawski koncert i zastanawiam się, czego to człowiek nie zrobi dla miłości?

- Pojechałem do Warszawy przecież nie po to, żeby stanąć w Cynamonie z kapeluszem w ręku, nawet jeśli była to ładna skrzyneczka, którą publiczności pod nos podsuwał Sławek Ka. Oczywiście, zrobiłem takie wielkie "oko" do Was, że niby się stęskniłem za stolicą i takie tam, ale... Moje dzieci i wnuki mieszkają na razie w Warszawie, a już wkrótce będą pewnie jeszcze dalej, więc naprawdę trzeba było się w koncu wybrać do tej naszej pięknej stolicy. Pojechałem, pospacerowałem z wnukami, napatrzyłem się na nie, nawdychałem tej atmosfery, hałasu, gwaru i krzyku. Przewijałem pieluchy, wycierałem pupy...

A Wam napisałem, że tak bardzo stęskniłem się za Warszawą.
To też prawda, ale... nie cała!

Paweł Orkisz
Kraków, 11 kwietnia 2016
foto archiwum: CynamonKardamon

Poprzedni artykuł
rok 2016, rok 2015, rok 2014, rok 2013,
rok 2012, rok 2011, rok 2010, rok 2009