sukiennice2
Kończy się listopad, miesiąc świętowania polskiej niepodległości.
Ja uczciłem go wprawdzie tylko dwoma koncertami, mam więc lekki niedosyt, ale dobre i to. Wolność to dla mnie zarówno w wymiarze indywidualnym, jak i narodowym, wartość najcenniejsza.
Lubię grać koncerty wolnościowe. Lubię wplatać w nie takie pieśni jak "Sielanka o domu" Bellona, czy "Kocham się w Emily Dickinson". Wolność kojarzy mi się z domem, z przyjaciółmi, kulturą, z uniwersalnym prawem do kochania...

Oczywiście, nie wszyscy chcą to wydarzenie świętować, nie dla wszystkich nasza niepodległość, suwerenność jest cenna. Wielu z nas marzy już o tym, żebyśmy jak najszybciej oddali nasze sprawy w ręce Niemców i Francuzów, liberałów i kosmopolitów, dominujących w Europie i instytucjach europejskich, takich jak Europejski Trybunał Praw Człowieka (Strasburg), Trybunał Sprawiedliwości UE (Luxemburg) i inne. Polska i polskość ich drażni. Są przekonani, że UE i jej organy lepiej ochronią prawa współczesnego człowieka do rozwoju w wielkiej rodzinie narodów świata. Ja tak nie myślę.

Jestem głęboko przekonany, że we współczesnym świecie nadal rozwój pojedynczych ludzi możliwy jest i łatwiejszy - może już nie wyłącznie, jak niegdyś, ale jednak - z rozwojem całej społeczności, z którą wiąże nas wspólnota losów. Taką naturalną wspólnotą jest naród, ludzie mówiący jednym językiem, kończący podobne szkoły, wychowani na podobnych podwórkach; ludzie będący przedmiotem wspólnych, lub bardzo podobnych, procesów edukacyjnych, kulturotwórczych, społecznych, ekonomicznych. Wprawdzie różne są nasze losy i wielu z nas, emigrując, wiąże się z innymi grupami (narodami), ale i wtedy albo razem jesteśmy coraz silniejsi, zamożniejsi, ważniejsi, albo powoli degradujemy się, rozpływamy, znaczymy coraz mniej.
Kilka przykładów. Jeśli Polacy w kraju się bogacą, rośnie polskie PKB i z szacunkiem mówią o nas w Europie, to i Polonii wiedzie się lepiej. Kiedy Polak został Papieżem, to okruchy uznania dotykały Polaków rozsianych po całym świecie. Czwórka chłopaków z okolic Wadowic założyła spółkę Maspex i rozwinęła ją na lidera dystrybucji napojów w regionie, a wkrótce potem w okolicy powstały Dinolandia, Park Miniatur, ośrodek narciarski "Czarny Groń" i wiele innych, firm i miejsc pracy!
Chcemy, czy nie, dotyczy i dotyczyć nas będzie jeszcze długo narodowa wspólnota losów.

kosciolmariacki1Jestem wręcz szczęśliwy, że z polskiej polityki, z polskiego życia publicznego zniknęli ludzie, który twierdzili, że polskość to obciach, że Polski już praktycznie nie ma (słynne "ch.., d... i kamieni kupa"). To raczej ich już nie ma. Ich kariery to teraz ... kamieni kupa.
Polska jest, kwitnie, rozwija się, będzie się rozwijać. Będą rosły w siłę zarówno polskie przedsiębiorstwa, jak i polskie spółki. Owszem, będziemy się spierać, ale będziemy rozwijać polską naukę, kulturę i sport. W interesie poszczególnych "graczy", ale i całych społeczności, w różnych dziedzinach.

Jedna rzecz mnie cieszy niezmiernie, kiedy dzisiaj myślę o Polsce. Nadszedł chyba już czas, kiedy uniezależniliśmy się od zewnętrznych, negatywnych opinii o naszym kraju.

Nie chodzi mi wcale o to, żeby się takimi opiniami w ogóle nie przejmować, ale my już chyba rozumiemy, że każda z tych opinii ma swoje źródło w jakimś interesie, niekoniecznie zgodnym z naszym. Że każdy z tych krytykantów jest pociągany za sznurki, często nawet z naszego, krajowego podwórka.
Kiedyś bywało tak, że wystarczyło napisać, że jakiś tam zagraniczny dziennik, albo dziennikarz opublikował artykuł, że w Polsce to, albo tamto dzieje się źle (ksenofobia, księża, polityka...), a już większość z nas potakiwała głową i powtarzała bezwiednie: -
jaki to wstyd, jaki wstyd! Kiedyś wystarczyło przytoczyć jakąś negatywną opinię unijnego polityka, a w Polsce wylewała się fala pożądanego przez publikujących poczucia winy, własnej ułomności, narodowej słabości i - oczywiście - skruchy.

A dziś - czasem mam wrażenie - jest dokładnie na odwrót.
Napisze jeden z drugim, że niemieckie gazety krytycznie oceniają zmianę w polskiej polityce, a już pojawia się w sieci cała masa komentarzy:
- Oczywiście, bo dotąd byliśmy im ślepo posłuszni, a teraz będziemy kreowali własną politykę. W efekcie osiąga się cel zupełnie różny od zamierzonego.
Napiszą, że Angela Merkel chce, byśmy przyjmowali uchodźców, a większość Polaków puka się w czoło i całkiem serio mówi o obłędzie.
Nawet więcej, napisze coś Agora, albo zamieści Onet.pl, a my już doskonale wiemy, kto stoi za tymi mediami i raczej dość trafnie rozczytujemy ich interesy. Wypowiedzi Martina Schulza, Jean-Claude Junckera, czy Daniela Cohn-Bendita raczej nas wkurzają niż zniechęcają. Nie jesteśmy społeczeństwem zapatrzonym w autorytety unijne, ani "światowe".
Po prostu, nauczyliśmy się myśleć samodzielnie.

Dla samej tej, zdobytej wspólnym wysiłkiem umiejętności, warto wznieść kielichy i zaśpiewać: "Kurdesz, kurdesz, nad kurdeszami!".

Paweł Orkisz
Kraków, 25.11.15r
foto: Zbigniew Fidos, DL
swiatniki grn1

Poprzedni artykuł
rok 2015, rok 2014, rok 2013, rok 2012,  
rok 2011, rok 2010, rok 2009