dabchrobry1
foto: Marek Sendek - Dąb Chrobry, koło Szprotawy, na kilka dni przed spaleniem.

Zwykle piszę tu o miłych rzeczach, staram się nikogo nie podłamywać, raczej dodawać Wam otuchy, ale od dawna chciałem się podzielić z Wami pewną niewesołą refleksją, konstatacją tyleż niespodziewaną, co nagłą, jednym słowem, niespodziewanym dla mnie samego spostrzeżeniem.

Otóż, jadę ja sobie pewnego dnia przez Szczyrk, ten nasz żywieckobeskidzki, górski, świerkowy, zimowy Szczyrk i nagle spostrzegłem, jaki on jest... brzydki.
Aż mnie odrzuciło, zniesmaczyło, podrażniło, więc aż przetarłem oczy, spojrzałem, czy aby szyby mojego samochodu mam czyste? Ale nie, były czyste, bo przed wyjazdem byłem w myjni. Czy to może być prawda? Czy zimowy kurort, jeden ze sławniejszych w Polsce, znakomicie położony, z doskonałym, wręcz uzdrowiskowym powietrzem może być ot, tak po prostu, brzydki?

dabchrobry2Przejechałem jeszcze kilka kilometrów, zanim dotarło do mnie na dobre, że tak, że Szczyrk jest po prostu brzydki.

Zabudowa jest wręcz odpychająca. Gęsta, nieporządna, brak jakiejkolwiek symetrii, jakiejkolwiek regularności, dom na domu, chciałoby się rzec: - nie mają czym oddychać. Wręcz naćkane, nabałaganione, każdy dom inny, każdy w innym kolorze, każdy dach inaczej pochylony, każdy dom inaczej ustawiony względem kierunków świata.

Do tego każdy płot inny, każdy murek, drzewa i krzewy nawtykane w to wszystko przypadkowo, No i reklamy. Wszędzie, pstre, prymitywne, głupie, nachalne... Nawieszane na płotach, słupach, banery, billbordy, częściowo otarte, zdarte, krzyczące, hałasujące. Wstrętne.

Ale i bez reklam Szczyrk byłby brzydki, bo domy i zabudowania są jak te reklamy. Hałaśliwe, agresywne, męczące.

Chwilę potem uświadomiłem sobie, że Szczyrk wcale nie jest wyjątkiem w Małopolsce. Przecież równie brzydka jak Szczyrk jest prawie każda miejscowość podgórska, a najbrzydsze jest chyba... Zakopane. Bo co z tego, że poszczególne domy bywają tam piękne, bywają dziełami sztuki ciesielskiej, skoro są upchane tak, żeby ich nastawiać jak najwięcej, żeby każde dziecko miało swoją chałupę, żeby turystów można było upchać po kątach jak najwięcej... Ciasnota, brak porządku, naćkane, napaskudzone, zaburzona, zabrudzona perspektywa. A znajomość realiów dodatkowo podpowiada, że i wnętrza są takie same, ciasne, stłoczone, niewygodne, napchane, wąskie ciągi komunikacyjne, maleńkie łazieneczki, małe pokoiki.
Ale wróćmy na zewnątrz. Oczy - zamiast odpoczywać i napawać się pięknem - wędrują po tych wszystkich dachach, po tych domach, po tych belkach, krokwiach, całkiem ogłupiałe i dziwią się, że komuś w tym bałaganie, w tym pogubieniu pionów, poziomów, kierunków i barw... dobrze się żyje, że ktoś tutaj może odpocząć?? - Niemożliwe.
To raczej jakiś obłęd, jakiś chocholi taniec, jakieś pstre i nachalne dowody na brak jakiegokolwiek porządku i ładu w tej społeczności. Bo, rzeczywiście, krajobraz urbanistyczny jest odbiciem tego, jacy są tam ludzie. Ależ oczywiście, że górale się ze sobą nie mogą dogadać, że się szczerze nie lubią wzajemnie, że się piorą i że sobie szkodzą, że są zawistni i zadziorni; że jeszcze długo nie da się wytyczyć porządnej drogi na Podhale, że przy okazji budowy każdego prawie wyciągu są kłótnie i zwady.

Ale w chwilę potem uświadomiłem sobie, że cała Małopolska jest taka sama, że nawet Kraków jest podobny. Nie centrum, nie Stare Miasto, na szczęście, ale na peryferiach? Bałagan, samowolka, kto z deweloperów pierwszy wykupi jakiś teren, tam buduje, jak najwięcej, jak najciaśniej. A że nie ma potem ciągów komunikacyjnych, ani parków, ani miejsca na zabawy dla dzieci, że nie ma jak poprowadzić linii tramwajowych, że stoimy w korkach, że nie ma gdzie parkować samochodów?

A jakżeż moglibyśmy się dogadać w kwestiach urbanistycznych, skoro tak prostej rzeczy jak reklamy nie umiemy uporządkować? Polska jest najbrzydszym, najbardziej hałaśliwym i obrzydliwie nieuporządkowanym wizualnie krajem w Europie.

Czas na refleksję, na puentę.
My wszyscy, Polacy, wychodzimy z biedy, z wielowiekowej niewoli, zacofania, zapóźnień cywilizacyjnych po okresach zaborów, wojen, sowieckiej dominacji. Wiele już nadrobiliśmy, dzięki indywidualnej zaradności i pracowitości. Uporządkowaliśmy już nasze mieszkania i nasze obejścia, ogródki, trawniki i klomby przydomowe.

Teraz przyszedł czas na kolejny etap, na kolejny stopień porządkowania naszego świata, teraz musimy uporządkować przestrzeń publiczną. Musimy się nauczyć ustalania wspólnych dla nas wszystkich norm i i zasad, a potem ich przestrzegania.
Być może będzie to najtrudniejsze zadanie, znając nasze polskie umiłowanie wolności. Ale może i nie takie trudne, bo są przecież gotowe wzorce, np. na zachodzie, a i życie też już nas wielu prawd nauczyło. Np. że nie warto budować na terenach zalewowych, bo rzadko, ale jednak zdarzają się powodzie... Niedawno słuchałem w radio audycji o urbanistyce w Polsce i dowiedziałem się, że w Anglii gminy mają prawo określać np. kąt pochylenia dachów domów prywatnych. O to właśnie, o takie właśnie reguły chodzi w takim np. Szczyrku czy Zakopanem!

Tego, co już stoi, już pewnie nie zmienimy, ale ratujmy przynajmniej to, co się da, żebyśmy w naszym otoczeniu wszyscy mogli odpoczywać od bałaganu, brudu i chaosu. Ratujmy dla nich...

PO z wnukami

Kraków, 19 lutego 2015
foto: Marek Sendek, archiwum

Poprzedni artykuł
rok 2015, rok 2014rok 2013, rok 2012,  
rok 2011rok 2010, rok 2009