klasa jerzy.fg niebo
fotografiki: Jerzy Klasa

Natura ciągnie wilka w las, no a mnie ciągnie – zaskakując tym mnie samego – w stronę spekulacji na światowym rynku walutowym. Nie, nie mam na tyle kapitału, żeby na nim grać, zresztą to byłoby samobójstwo, albo ruletka, ale pooglądać, poanalizować i pomyśleć lubię...

Wszyscy wiedzą, że euro przeżywa kryzys, związany z błędną polityką banków europejskich, które pożyczały pieniądze rządom kilku krajów (Grecja, Włochy, Portugalia...) zbyt tanio, zbyt prosto. A jak jest coś tanie, to się tego nie szanuje.
Euro przeżywa więc kryzys, czyli jego kurs powinien spadać, tak, czy nie? Jeśli waluta przestaje być cokolwiek warta, bo pewnie trzeba będzie jej dodrukować, to powinna tanieć. Tak, czy nie?
No to dlaczego akurat właśnie teraz drożeje? Nie tylko względem złotego, bo to jedynie odprysk światowych trendów, ale przede wszystkim względem dolara. Sprawdziłem, drożeje...
Nie umiem tego inaczej wytłumaczyć niż tym, że na tym kryzysie ktoś z wielkich (Soros, G&S?) próbuje zarobić w ten sposób, że teraz właśnie skupuje euro po to, żeby, kiedy euro wpadnie już w poważne tarapaty i zacznie tanieć, wyrzucić na rynek dodatkowe ilości tej waluty i pogłębić ten kryzys. Przerażeni inwestorzy z całego świata zaczną pozbywać się euro, a wtedy rekiny zaczną sobie powoli skupować, po bardzo niskim kursie.

Inna sprawa: wkurza mnie – nie tylko ostatnio biadolenie nad kursem złotego, jeśli tylko cena euro wzrośnie powyżej 4,20 zł. Ostatnio euro poszybowało w  do poziomu 4,52 i zaczęła się jazda...
Zawsze reprezentowałem pogląd, że dla nas wszystkich, dla społeczeństwa polskiego dobry, korzystny, jest właśnie NISKI kurs złotego, czyli tak gdzieś ok. 4,20-4,40, a najlepiej 4,50 zł za euro. Niski kurs sprawia, że tanieje nasz eksport, a drożeje import, czyli przedsiębiorstwa u nas zaczynają więcej produkować, ludzie mają pracę, rozwija się gospodarka, rosną wpływy podatkowe. Niski kurs jest więc korzystny z każdego punktu widzenia, nawet dla budżetu, ale w długim okresie.
W krótkim okresie niski kurs jest niekorzystny dla budżetu, bo rosną koszty obsługi zadłużenia zagranicznego. Rząd się boi zatem niskiego kursu, bo dla rządu decydująca jest perspektywa kilku miesięcy, najwyżej roku. Ale dla nas ważna powinna być długoterminowa perspektywa rozwoju gospodarczego, który ma decydujący wpływ na dobrobyt obywateli. Tak, czy nie?
Kiedy więc kurs złotego spada, ja – szary obywatel – zacieram ręce: super, będziemy się rozwijać, a tu czytam jakieś katastroficzne komentarze: 1) "GW" Patrycja Maciejewicz , 2) "GW" Marek Rogalski .
Myślę sobie: - Co, do cholery? Czyj to jest punkt widzenia, czemu oni tak jojczą?

Z wieloma pojedynczymi tezami z tych artykułów się zgadzam.
Np. Marek Belka: – Znaczna zmienność kursu złotego osłabia potencjał wzrostowy gospodarki. - To prawda, najgorsza jest huśtawka kursu.
Waldemar Pawlak: - Ważne, żeby w takiej sytuacji dać po łapach tym, którzy próbują spekulować i zarabiać na bańce strachu i spadków.
No, tak, trzeba było wykorzystać chwilowy wzrost euro do poziomu 4,52, żeby sprzedać trochę rezerw walutowych po dobrym, wysokim kursie. I to właśnie zrobił BGK.
Nie opowiadajmy, że się boimy, że truchlejemy ze strachu, że grozi nam kryzys, bo to akurat w Polsce nam na razie nie grozi. A już na pewno niski kurs jest mniejszym problemem niż – nie daj Boże - złoty drożejący do poziomu 3,20 zł/euro.

klasa jerzy.fg rozaChiny od dwudziestu lat sztucznie utrzymują niski kurs juana, żeby móc się rozwijać szybciej niż reszta świata.
- Jak to robią?
- Chińskie przedsiębiorstwa eksportują swoje towary, ale znaczną część pozyskanej waluty muszą sprzedawać rządowi, który jest w stanie dodrukować dowolną ilość swoich pieniędzy. Rząd chiński nie wypuszcza tych dolarów na własny rynek, tylko gromadzi rezerwy i skupuje amerykańskie obligacje i papiery wartościowe. W efekcie Chińczycy wykupują świat za pieniądze chińskich „mrówek”!
I jakoś nie boją się niskiego kursu swojego juana!

Mamy do czynienia z dobrymi, słusznymi działaniami rządu i NBP.

Tylko dlaczego dziennikarze/komentatorzy jojczą i sieją atmosferę grozy?
- Złoty tanieje, będzie gorzej?
- Nie, proszę Państwa. Będzie lepiej!
* * *
Ciekawe, czy potwierdzi się to, że rekiny właśnie przygotowują się do ataku na euro!
Czyż to nie jest pasjonujące?

Paweł Orkisz
Kraków, 24 września 2011

Poprzednio pisałem:
rok 2016, rok 2015, rok 2014, rok 2013,
rok 2012, rok 2011, rok 2010, rok 2009