lc event.06 lce po kapela
Skończył się w Krakowie Leonard Cohen Event – światowy zlot najwierniejszych fanów Leonarda Cohena i fascynatów jego twórczości. Już szósty, oficjalny. Bo fani Cohena spotykają się od wielu lat przynajmniej raz w roku, żeby sobie pośpiewać piosenki Mistrza, wymienić się pamiątkami, płytami, poznać nowych ludzi.

Te spotkania są o tyle inne, że organizatorzy dbają o niewymuszoną atmosferę tych spotkań, nie chcą rozgłosu, nie życzą sobie tłumów. Owszem, wynajmują dobre sale i urządzają ciekawe koncerty, ale ich nie biletują, nie promują, nie ogłaszają publicznie. Chcą być w swoim gronie i czuć się „niekomercyjnie”. Zbierają się od lat i w wielu wypadkach znają się nawzajem. Są serdeczni i uśmiechnięci, poznać od razu pewną szczególną wrażliwość, pozytywny odchył od „normy”.

więcej: www.leonardcohenevent.infolista uczestników: http://leonardcohenevent.info/registration/participants-list
galeria zdjęć: http://picasaweb.google.pl/michalkorta/LeonardCohenEventKrakow2010#

Byłem jednym z pierwszych zaproszonych przez głównego organizatora, Sebastiana Kortę. Tak wygladają organizatorzy pod koniec zorganizowanej imprezy :-)))lc event.02 lce sebastian

Śpiewałem dla nich w piątek, 6 sierpnia, w krakowsko-japońskiej Mandze. (Czy ktoś wie jak to się odmienia? - Manggha...) Prowadziłem swój koncert w języku angielskim, co było nie lada przeżyciem, jako że nigdy porządnie nie uczyłem się angielskiego, liznąłem tylko to tu, to tam. Ale jakoś poszło…

W koncertach podczas LCE nie śpiewa się wyłącznie pieśni Leonarda, wprost przeciwnie, nawet więcej jest pieśni z podobnego gatunku: autorskich, hebrajskich, liryczno-poetyckich. Za to wieczorem, podczas spotkań nieformalnych królowały już songi Cohena.

Myślałem, że ludzie tzw. Zachodu, czyli Anglicy, Francuzi, Amerykanie, Holendrzy, Włosi nie spotykają się, tak jak my, w kręgu przyjaciół i nie śpiewają wspólnie. Nie spotkałem się z takim czymś dotąd, poza Polską i Rosją, żeby gitara krążyła z rąk do rąk, żeby ludzie niekiedy wrzeszczeli radośnie, a niektórzy już tylko chrypieli. Manggha ma znakomity taras z widokiem na Wawel, z którego trudno zejść. Trudno, bo tak tam jest dobrze…
lc event.01 lce atmosfera
Bardzo ważną rolę w trakcie wieczoru pełnił Don Cummer z Kanady. Sam zna mnóstwo pieśni Cohena i śpiewa znakomicie, więc mógłby sam bawić gości, ale w trakcie wieczoru głównie kierował ruchem gitary, podchodził do każdego, którego znał, albo o kim wiedział, że potrafi grać, prosił, żeby coś zagrać:
- Teraz on, potem tamten, potem ty, dobrze?
- No dobrze, skoro trzeba… – odpowiadał każdy, choć widziałem, że chłopakom oczy świeciły się z radości, kiedy Don do nich podchodził.

Miałem w sobotę rodzinne obowiązki, więc nie mogłem uczestniczyć w sobotnim koncercie Zembatego i Czyżykiewicza, ale ponoć było znakomicie. W piątek zagrałem z Robertem Cichoniem i Markiem Kaczorem (gitara 12-strunowa). Olek Rzepczyński specjalnie tak ułożył sobie trasę podróży samochodowej z Gdańska do Odessy, żeby zagrać z nami w tym koncercie na gitarze basowej. W tym składzie musiało być energetycznie i chyba tak było…
lc event.03 lce piwo
Zdjęć z mojego niedzielnego koncertu w synagodze Tempel jeszcze nie ma, ale mam nadzieję mieć.

Trochę smutno, że to się skończyło. Co pozostało?
Nie dajcie się potopić!
Ani zwariować!

PS. W tym tygodniu zapraszam:
- w czwartek, 12.08, Kraków, Kuranty, 19.30
- w piątek,13.08, Skarżysko Kamienna, Pieśni Okudżawy, 20.00

Kraków, 8 sierpnia 2010r. (uzup. 11.08.)
foto: Michał Korta

Poprzednio pisałem:

rok 2016, rok 2015, rok 2014, rok 2013,
rok 2012, rok 2011, rok 2010, rok 2009