Niesamowity był nasz niedawny wyjazd do Buczka/Bełchatowa/Łodzi.
Satysfakcja x 3.
W ciągu dwóch dni trzy piękne koncerty, sporo satysfakcji artystycznej, sporo nowych znajomości, nowych wspaniałych ludzi poznanych.
I jeszcze nam za to płacą. Czasami warto być artystą :-)))
buczek 2019
Ale tak zupełnie serio, tym razem największą satysfakcją było znakomite brzmienie naszego duetu z Piotrem Bzowskim. Jest to dojrzałe brzmienie, nieprzeładowane dźwiękami. Bawimy się naszą muzyką, uzupełniamy, nie przeszkadzamy sobie, budujemy nastroje, tak jak buduje moc sprzężenie zwrotne. Staje się nowy świat, ulotny, bo zaraz zniknie, ale zostawi przecież ślad. W Was.
Ciekaw jestem jak to Piotr widzi, bo warto wspomnieć, ze on sam ma wiele twarzy, gra w wielu układach i zespołach. Jak to muzyk, znakomity gitarzysta i perkusista, próbuje się realizować na wielu polach, jako akompaniator, kompozytor, autor piosenek, aranżer, kierownik muzyczny, muzykoterapeuta, konferansjer. Widziałem go we wszystkich tych rolach i zawsze jest niebanalny, żeby nie napisać: znakomity.
Nic więc dziwnego, że i ja dobrze się czuję, mając go przy swoim boku.
buczek2019 pawelbuczek2019 piotr
*
W Buczku Małgosia i Andrzej Kilańczykowie zrobili w zasadzie prywatny ośrodek kultury.
Wprawdzie prowadzą gospodarstwo ogrodnicze i agroturystyczne, zajmują się działalnością społeczną i sportową (ich syn, Marcin Kilańczyk, jest wicemistrzem świata i kilkukrotnym mistrzem Europy w powożeniu), ale ja zatrzymam się nad regularnymi koncertami odbywającymi się w ich domostwie, a konkretnie "Nad Stajnią". 
Rzeczywiście, nad ich stajnią - około 7-8 koni - jest duży strych, na którym pomieści się bez problemu 100 osób, są wygodne ławki, krzesła i sofy, jest dobrze wyposażona kuchnia, gospodarze i goście suto zastawiają szwedzkie stoły, jest dobre nagłośnienie, oświetlenie, rzutnik i... pięknie buzujący tuż obok prawdziwy, otwarty kominek, duże palenisko. 
Ogień buzuje i emocje buzują.
A tak zasłuchanej publiczności prawie się nie widuje, bo zawsze ktoś gdzieś chrząka, myśli o niebieskich migdałach, albo o malowaniu własnych ścian i nastrojów. A tu sami zobaczcie...
buczek2019 publicznosc
Skąd nad ich stajnią tylu ludzi? 
- To jest najfajniejsze: zewsząd. Z Łasku, z Zelowa, z Łodzi, z okolic. Ale i z Lublina, i z Wałbrzycha, i z Radomia. Bo ja wiem jeszcze skąd? 
Przyjeżdżają, jak zlatują się ptaki, jak kiedyś ciągnęły tabory cygańskie, jak Łemkowie spotykają się przy swoich watrach... Przyjeżdżają, bo wiedzą jaka tu będzie atmosfera i jaka muzyka. Kraina Łagodności rzeczywiście ma w sobie magnes, przyciąga i wciąga. Daje pełny wypoczynek i mnóstwo dobrej energii.
Kraina Łagodności nad stajnią... Czemużby nie?
*
Tym razem jeden utwór zagrał z nami jeszcze jeden muzyk, akordeonista. Zaproszenie go zasugerował mi Gospodarz, Andrzej Kilańczyk (a ja mu ufam). Był to dobry instrumentalista, swobodnie grający, biegający po klawiszach tak jak dzieci biegają po podwórku, Zbigniew Zgoda. Aż trudno uwierzyć, że to... ksiądz proboszcz i dziekan z pobliskiego Bełchatowa. Jeszcze będzie kiedyś okazja bliżej Go przedstawić i więcej o nim napisać.
buczek2019 zz
Tym razem Ks. Dziekan zaprosił nas do Oratorium przy kościele Narodzenia NMP, żebyśmy zagrali... walentynkowo. Chyba się nie spodziewał, że napisałem tyle fajnych piosenek, pieśni religijnych i może nie chciał nas wprawić w zakłopotanie. Nie mogłem jednak oprzeć się pokusie pośpiewania religijnie. Przecież źródłem pięknej Miłości - w co głęboko wierzę - jest mój Bóg. A i Walentynki mają swoje źródło w tradycji chrześcijańskiej, św. Walentego. 

Dopiero w drugiej części spełniłem prośbę ks. Zbigniewa, który i tym razem zagrał z nami - "Na poduszkach moich dłoni" - na scenie Oratorium.
Żebyście Go widzieli!!
Luz, swoboda, muzyka... nie wytrzymał, wstał z krzesła, zamknął oczy jak Marcin Wyrostek i grał, grał. A ja, jak dyrygent, przedłużałem te jego solówki, żebyśmy dłużej mogli Go posłuchać...
- Wszystkim się zdawało, że Wyrostek się zjawił,
a to księdzu się grało!!  - (że tak żartobliwie polecę Mickiewiczem :-))
Ten niezwykły kapłan ma wiele pasji, ale gra na instrumencie jest na pewno u niego czynnością codzienną; może formą rozładowania stresu, kto wie?

* * *
I na koniec "Keja" w Łodzi, u Krzyśka Zendeła.
Tam się czujemy jak w domu.
Mamy swój, w Krakowie, balladowy dom w "Kurantach"... 
Ale w Łodzi też mamy. Dzięki Krzyśkowi i tej publiczności, która tam na nas przychodzi...
sala Kei 2019
*
Jeszcze krótko: - Dlaczego satysfakcja x3?
Po pierwsze - robimy to, co kochamy.
Po drugie - spotykamy ludzi zazwyczaj niezwykłych, pozytywnie zakręconych, pasjonatów: gospodarzy, fotografów, księży, lekarzy, burmistrzów. Wszyscy oni nas szanują i ... kochają; choćby tylko przez chwilę.
Po trzecie - nasza muzyka się nie starzeje i my się nie starzejemy.

Gramy coraz lepiej, coraz bardziej świadomie, bardziej ciekawie i energetycznie.
To się kiedyś skończy, bo wszystko się kończy. Ale na razie cieszy mnie takie granie. Np. ogromną przyjemność mnie samemu sprawia słuchanie naszych własnych nagrań (nawet tych słabszych technicznie, zrobionych telefonem), a nie zawsze tak było. Często my sami, artysci, jesteśmy najsurowszymi krytykami własnych dzieł.

No, co tu dużo gadać?!
Fajnie się słucha dwóch uśmiechniętych, wyluzowanych, dobrze grających i bawiących się muzyką facetów!

Zwrócę się więc do Was w imieniu własnym i Piotra:
- Szanowni Państwo, grać dla Państwa to prawdziwa przyjemność!
Koniec cytatu :-))))))
keja2019 duet

Paweł Orkisz
2.03.2019
foto: Michał Olejnik (Buczek), IP Sound (Łódź)

Poprzedni artykuł
rok 2019, rok 2018rok 2017rok 2016rok 2015rok 2014 
rok 2013rok 2012rok 2011rok 2010rok 2009