lawina4Kiedy niedawno wszedłem w spór fejsbukowy z Jerzym Kostrzewą, podróżnikiem i globtrotterem, na temat przyjmowania u nas tzw. uchodźców, nie sądziłem, że wkrótce sprawa się aż tak zaogni i uznam, że trzeba o tym napisać w tym centralnym, orkiszowym miejscu. Na tej witrynie piszę o tym, co jest dla mnie absolutnie priorytetem i co ma bezpośredni wpływ na moją działalność artystyczną. A ta sprawa ma dla mnie wymiar biblijnej wręcz katastrofy, która zagraża naszemu światu. Sprawa milionów ludzi, którzy opuścili swoje miejsca zamieszkania i przy użyciu wszystkich dostępnych środków usiłują dostać się do bogatych państw UE, jest bowiem jak lawina.
Gdzie ona się skończy? - Nawet jeśli posłuchamy Angeli Merkel i przyjmiemy do swoich krajów po milionie uchodźców, to co? Ściągniemy do Europy nawet... wszystkich Syryjczyków i...? 
Czy to się kiedyś skończy? - powtórzę.

A Afryka Północna? A cała wręcz Afryka, cały Bliski Wschód, a może jeszcze spora część Ameryki Południowej? A Indie i Pakistan? Na razie dziesiątki tysięcy, ale wkrótce miliony, dziesiątki milionów ludzi może ruszyć, żeby spełnić swoje marzenia.
Fala uchodźców z Syrii, Iraku, Palestyny, Libanu i Afryki... napływa do Europy i marzy o wygodnym życiu dla siebie i swoich dzieci. Marzy o skorzystaniu z niemieckich, czy angielskich pakietów socjalnych, ale na marzeniach się nie skończy. Oni nie zamierzają żyć po europejsku i stosować się do pokojowych, grzecznych i liberalnych zasad ładu społecznego. Nie zamierzają dziesięcioleci spędzać na poznawaniu i wdrażaniu się do życia w demokracji. Oni chcą SIEBIE przenieść do lepszego, spokojnego i bardziej zamożnego świata. Siebie, takimi jakimi są, ukształtowani tam, na tamtejszą modłę, i swoje rodziny, ze wszystkim, co stanowi ich istotę. Razem ze swoją dzikością i barbarzyństwem, brakiem kultury i brakiem umiaru. Sprawa ich religii - i jej konflitu z naszą - jest doprawdy sprawą drugorzędną.

lawina3Skąd się to bierze? - Pewnie z rozwoju środków komunikacji społecznej, z upowszechnienia internetu, telewizji, telefonii komórkowej. Gdzieś tam, w biedzie i brudzie żyją ludzie, i widzą na ekranach: kolorowe sklepy, zadowolonych, wygodnie żyjących białych... Marzą o lepszym życiu. Marzyć przecież każdy może, nawet powinien. Ale zamiast tam się zorganizować i próbować zbudować lepszy, swój własny, świat, dostrzegli drugie wyjście. Szybsze, prawie natychmiastowe. Wsiąść do samolotu, samochodu lub na łódź i po prostu przyjechać do lepszego świata.
Dziesiątki, setki czy tysiące, to nie problem. Ale teraz wygląda na to, że wszyscy się zwiedzieli...
Ruszyła lawina.

To jest wręcz śmiertelne niebezpieczeństwo dla naszego świata. Również tego, który wysiłkiem wielu pokoleń Polaków zbudowaliśmy. I to tylko rykoszetem, bo główne niebezpieczeństwo ta migracja ludów, ta nowa wiosna ludów, stanowi dla świata zachodniego. Tak jak kiedyś Rzym nie upadł w wyniku jakiejś jednej wojny, lecz zalały go najazdy barbarzyńców, tak teraz Europie nie zagraża jakiś jeden określony przeciwnik, lecz miliony małych marzycieli, którzy nawet nie są uzbrojeni, bo wystarczy im złość i kamienie.

Naiwne pięknoduchy, podróżnicy i marzyciele plotą coś o rasizmie, miłosierdziu i ksenofobii. Najchętniej otwarli by granice. Bo oni chcą pomagać... i pomagają. Sciągają jednego, czy drugiego delikwenta i "załatwiają mu" socjal, dotacje i coś tam jeszcze... Na nasz koszt. Oni nie zbudowali swojego domu, nie wychowują swoich dzieci, nie dbają o bezpieczeństwo naszego świata. Biorą paszport i wyjeżdżają stąd. Przed lawiną uciekną, tylko... może nie być dokąd uciec!

lawina2Możemy się obronić? - Nie byłoby to takie trudne, wbrew pozorom, gdyby była jednomyślność i zdecydowana wola działania wśród polityków europejskich. Trzeba byłoby jednak, po pierwsze, zobaczyć skalę niebezpieczeństwa, a po drugie, wysłać zdecydowane sygnały, że naszych granic będziemy bronić z całą determinacją, nawet przy pomocy wojska. Tak jak Amerykanie!
Na pewno najpierw trzeba zatrzymać tych, którzy jeszcze w drogę nie wyruszyli, ze swoich osad i wiosek. W Indiach i Pakistanie...Trzeba do nich dotrzeć z komunikatem: nie warto! Nie opłaci się Wam to.

Czy zdążymy?
Czy nasza, europejska cywilizacja zdolna jest przeprowadzić taką akcję na skalę światową?


Paweł Orkisz, 5 września 2015
foto: internet

Poprzedni artykuł
rok 2015, rok 2014, rok 2013, rok 2012,  
rok 2011, rok 2010, rok 2009